Na początku maja do mojej skromnej stajni dołączył kolejny japończyk. W garażu swoje miejsce ma już Virago XV535 rocznik 1989 wersja hamerykańska (zakupiona 3 lata temu) oraz Honda VFR 800Fi rocznik 2000 (pod moim zadkiem od roku).

Pierwszą zabawką była, wspomniana wyżej, XV535 kupiona niespełna miesiąc po uzyskaniu pierwszego prawka ;) Jak to bywa z kupnem różnych pojazdów trzeba je ubezpieczyć. Poprzedni właściciel miał ubezpieczenie w Uniqa S.A. Zacząłem się więc rozglądać i szukać najtańszego ubezpieczyciela dla niedoświadczonych dawców. Najtaniej, wtedy, wychodziło PZU i właśnie Uniqa. Jako, że nie chciało mi się kombinować i opłacać całego ubezpieczenia to scedowałem polisę na siebie. I tak “lala” została w Uniqa. Prawdę powiedziawszy nie mam pojęcia jak oni liczą składki ale siakoś strasznie dziwnie. Pierwsze ubezpieczenie (bez żadnych zniżek + zwyżka za “krótkie prawko”) zapłaciłem około 200pln. Po roku cena spadła coś do 160pln – ni cholery nie wychodziło mi z kalkulacji 10% zniżki – ale skoro sami chcieli mniej to ja się kłócił nie będę. Po kolejnym roku ubezpieczenie znów poleciało o 30 czy 40 pln w dół – nie pytajcie jak bo sam nie wiem. W sierpniu będę przedłużał kolejny raz – ciekaw jestem ile teraz wyjdzie, ale powiedzieli, że będzie maks zniżek i koło 100pln – brzmi legitymacyjnie.

 

“Przechwytywaczka”, VFR, trafiła pod mój zadek w lipcu 2014. Poprzedni właściciel miał ją ubezpieczoną w PZU i opłaconą tylko 1 rate. Znów zacząłem rozpytywać ubezpieczycieli o ofertę. Niestety tym razem Uniqa S.A. się  nie popisała. Policzyli podstawę ubezpieczenia jako zależność od pojemności silnika i wywalili jakąś kosmiczną kwotę oscylującą w granicach 250-300pln. Popukałem im w czoło i poszedłem do PZU. Cesja polisy, opłata drugiej raty (54pln) i miałem spokój. Niespełna 2 tygodnie temu przedłużałem polisę. PZU stanęło na wysokości zadania. “Posiada Pan 10 klasę Bonus Malus i ma Pan 55% zniżki, całkowity koszt ubezpieczenia motocykla to 102pln rocznie”. Yupi w końcu sensowy ubezpieczyciel dbający o klienta. Zapłaciłem, schowałem potwierdzenie i jestem zadowolony. Od teraz każde następne 2 kółka ubezpieczam w PZU (a w planach jest ich jeszcze kilka ;p)

2 maja roku bieżącego,  w stajni dumnie prezentuje się niebieskie Mitsubishi Space Star 1.8GDI GLX rocznik 1999. “Misiuwisi” było ubezpieczone w Česká pojišťovna S.A. Oddział w Polsce czyli w Proama. Myślę sobie “o fajnie, Proama przyjazna kierowcom, zniżki do 70% będzie dobra oferta na OC”. Przy zakupie jako współwłaściciela wpisałem moją lepszą połówkę. Natępnie podjechałem do Jasła, zarejestrowałem bestyję a przy przedłużaniu OC na VFR poprosiłem PZU o wycenę ubezpieczenia dla SpaceStar. Zadowolony wróciłem do Rzeszowa (w końcu Honda opłacona i odpicowana po serwisie, a kalkulacja składki na “misia” zapowiadała się obiecująco).  Kilka dni później, przy okazji wizyty w tesco, podszedłem do punktu ubezpieczeń z prośbą o kalkulacje składki i cesje umowy. Pani za ladą, z uśmiechem od ucha do ucha, powiedziała “przykro mi konsultant tego nie może zrobić musi Pan dzwonić do Proamy i wysłać im umowę kupna pojazdu”. Przez chwilę po głowie kołatało mi się jedno wielkie WTF?! Skoro mam to załatwiać listownie to po jakiego macie tych konsultantów? Kolejne nic nie wnoszące urzędnicze stanowisko. Pierwsze wrażenie, jakie wywarła Proama, nie było zbyt dobre. Nic to wróciłem do domu, zadzwoniłem pod podany na polisie numer telefonu. Przebiłem się przez menu i połączyłem z konsultantem. Kolejna miła Pani powiedziała mi, że ona tego zrobić nie może i muszę wysłać umowę… Na szczęście się wybroniła i szybko dodała, że może być mailowo (jako skan/zdjęcie w załączniku). Trzasnąłem fotkę faktury, wysłałem maila z prośbą cesję umowy i ewentualną rekalkulację składki. Po chwili automat odpisał, że zgłoszenie przyjęte i niedługo zadzwoni do mnie “specjalista”. Na drugi dzień (w sobotę) dzwoni “osobisty doradca” z ofertą. Kazałem oddzwonić w poniedziałek po 16 bo akurat nie miałem przy sobie papierów. Poniedziałek godzina 14:20 dzwoni Proama. WTF?! Miało być po 16! Ciul odbieram i wysłuchuję monologu “osobistego doradcy” a potem odpowiadam na milion pytań odnośnie auta, dotychczasowych ubezpieczeń i współwłaścicielki. Na koniec “osobisty doradca” mówi, że oddzwoni za 15-20 minut bo musi jeszcze się skonsultować z UFG – jakby się nie mogła do tej pory przygotować, zwłaszcza, że wszystkie dane, o które pytała podesłałem w mailu z prośbą o cesję OC… Kolejne kiepskie wrażenie na potencjalnym kliencie. Po 25-30 minutach (akurat jak się powoli zbierałem do roboty) dzwoni “doradca osobisty”. Standardowo “ble ble ble, weryfikacja czy ja to ja, ble ble ble. Po konsultacji z naszym działem ryzyka wyliczyliśmy Panu dopłatę. Na maila wysyłam aneks do umowy, blankiet wpłaty. Dopłata do ubezpieczenia (które kończy się 22.02.2016) to 1 827,24zł”. Wstałem z podłogi, usiadłem jeszcze raz na krześle i pytam czy dobrze usłyszałem. “Osobisty doradca” potwierdza tysiąc osiemset dwadzieścia siedem złotych dwadzieścia cztery grosze. “Bo wie Pan, ma Pan zniżki tylko za motocykle, motocykli nie ubezpieczamy więc nie możemy ich przepisać”. Skromnie zapytałem, czy kobita mówi poważnie. “Tak oczywiście, to jest poważna oferta. Oczywiście może Pan wypowiedzieć polisę, ale i tak będzie Pan musiał opłacić miesiąc ochrony od dnia zakupu do dnia wypowiedzenia. Wypowiedzenie może Pan złożyć listownie, telefonicznie lub mailowo”. Yhym to ja podziękuję bardzo. Na drugi dzień kierunek Jasło. Wizyta w PZU, kupno nowej polisy OC + NNW + ochrona zniżek (jedna stłuczka gratis) – koszt 570pln na 2 raty (przy jednorazowej płatności 520pln). Odebranie twardego dowodu rejestracyjnego i powrót do Rzeszowa. W drodze powrotnej telefon do Proamy, połączenie z “osobistym doradcą” i mówię, że z dniem dzisiejszym chciałbym wypowiedzieć polisę OC nr taki a taki. “Osobisty doradca” (po niespełna 24h od ostatniej rozmowy) twierdzi, że telefonicznie przyjąć nie może. Musi być listownie, ewentualnie mail, przy czym do maila należy dołączyć skan/zdjęcie wypowiedzenia odręcznie podpisanego. Nosz kutwa mać – zdecydujcie się. Pytam więc czy wypowiedzenie mogę załatwić u agenta. “Nie ponieważ agent nie posiada takich uprawnień”. No do *uja wafla to po jakiego macie tych cholernych agentów?! o.O Nic to, znalazłem na ichniej stronie siakiegoś PDFa ze wzorem wypowiedzenia, wydrukowałem, wypełniłem, zeskanowałem wysłałem i podziękowałem Proamie za “długą, bezproblemową i owocną współpracę”. Szybkie obliczenia z serii “pi razy drzwi”, które sobie przeprowadziłem, wskazują, że za 24dni (od dnia zakupu do dnia wypowiedzenia umowy) będę musiał zapłacić ~160-180pln, na razie czekam na “oficjalne wyniki”. Cóż, przyjazna kierowcom Proama chyba jednak nie jest taka przyjazna jakby się wydawało…

Po tym całym bajzlu stwierdzam, że w dupie mam te 10% więcej zniżek, które oferuje Proama. Zanim bym się do nich “doczłapał” to w PZU miałbym auto i oba moto ubezpieczone na najbliższe 15-20 lat. Cóż PZU zyskało kilka złotych rocznie i kolejnego zadowolonego klienta, a w sierpniu znów zarobi kilka groszy bo zamierzam przenieść OC za XV535 (a ja zyskam następnych kilka złotych na czteropak za kolejny pojazd ubezpieczony w PZU)

WykopShare